Jeśli Pani kogoś bardzo nienawidzi, nie cierpi, znieść nie może, to niech Pani to robi. Niech Pani sączy w sobie ten jad, wykańcza samą siebie i samej sobie to jedyne życie zatruwa. Bardzo proszę. Ale niech Pani znajdzie w sobie choć odrobinę serca, ciepła, czegokolwiek, co pozostało na tyle, by potrafić usiąść z tym człowiekiem przy jednym stole i wypić herbatę. Porozmawiać o pogodzie, o pracy, o polityce. Niech Pani dla samej siebie to zrobi. Dla własnego spokoju, dla czystego umysłu. Już nie dla tego człowieka, ale dla siebie. Bo wie Pani, ludzie tak bardzo się nienawidzą, że to aż boli. A przecież wystarczy być, tolerować się do minimum, nie szkodzić sobie, żyć dalej swoim życiem ze spokojna głową i czystym sumieniem. Niech Pani chociaż spróbuje. I niech Pani nie niszczy, siebie i tego człowieka, bo to się przeciwko ludziom obraca. Prędzej czy później każdy dostaje to, na co zasłużył.
— nacpanaasoup