- Przychodzi moment, w którym należy odpuścić.
- Nie dotarłam do niego.
- Wiem.
Po twoim odejściu płaczem zmuszałam się do snu. Wiedziałeś o tym?
Lubię cię ze wszystkimi twoimi wadami, więc to chyba jest miłość.
Na kilka minut wróciłam do czasów pokoju, kiedy naszym największym zmartwieniem było zdobycie pracy. Jakie to głupie. Teraz marzenia o karierze neurochirurgów, szefów kuchni, fryzjerek i adwokatów poszły z dymem. Z dymem o zapachu prochu strzelniczego. Teraz marzymy już tylko o tym, by przetrwać.
Za sto lat nie będzie nas. I w tym problem, żebyśmy nie marnowali czasu, w którym jesteśmy.
Mam wrażenie, że nie ma pory, w której człowiek czuje się bardziej samotny, niż o piątej rano.
Człowiek traci czas na gonienie marzeń, które nigdy się nie spełnią.
Gdzie twój charakter? Gdzie pewność siebie? Widzisz, jakie to wszystko trudne? Jeden chłopak - i zaraz taki zamęt. Zapominasz o swoich zasadach, gubisz ambicję, tylko dlatego, że tak bardzo chcesz powiedzieć o nim: mój.
Musi być kiedyś czas na ciszę, na wyzerowanie, na bezmiłości.
Chyba najgorsza jest świadomość, że smutek pozostanie z tobą na zawsze. [...] Na taki smutek nie ma lekarstwa.
Czuję się tak samotna, tak pusta, że potrzebuję kogoś, kto się o mnie zatroszczy. Chcę, aby ktoś spojrzał mi w twarz i powiedział, że obchodzi go to, co się ze mną dzieje. Pragnę tego tak bardzo, że to aż boli.
Każdą miłość, zdaje mi się, nawet tę najbardziej prawdziwą, tak można zmarnować, że śladu po niej nie zostanie. A taką słabiutką, co ledwo koło serca ćwierka, tak niektórzy potrafią wyhodować, że staje się trwała i całe życie ludzkie wytrzymuje.
Nie czeka na nas nic dobrego w tym porąbanym świecie, prawda?
Już nic nie jest dobre, wszystko się popsuło.