"Wydaje mi się, że wstyd ma coś wspólnego z utratą kontroli, ale może tylko ja..."
Wydaje mi się, że wstyd ma coś wspólnego z utratą kontroli, ale może tylko ja tak mam. Wstydzę się, kiedy niedomagam. Czyli kiedy coś mi się wymyka. Nawet jak powiem za dużo w wywiadzie. Nawet gdy powiem "za dużo" w zwykłej rozmowie, nawet w rozmowie z siostrą. Kiedy czuję, że to nie był moment, że się wyrwało albo nie zostało dobrze zrozumiane - wtedy wstydzę się najbardziej. "Pilnowanie się" to taki trochę kobiecy obowiązek. Żeby nie za głośno, żeby nie za dużo, żeby nie za wulgarnie i nie za wprost, ale też nie za emocjonalnie i nie za głęboko, nie za spontanicznie. Zawsze byłam dobra w pilnowaniu się. Teraz myślę, że to trochę oddaliło mnie od ludzi i samej siebie. Bo albo świetnie pilnujesz dystansu, albo szwy puszczają i nagle jesteś okropnie bezpośrednia i wprost. A potem przychodzi wstyd.