Wie Pani, trudno jest zrezygnować, kiedy wszystko się udaje. Kiedy pokonujemy sukcesywnie każdy kolejny etap. Wspinamy się po wielkiej górze licząc, że dotrzemy na sam szczyt naszych marzeń. Latami dążymy na samą górę, czasami się potykając. Ale nie upadamy. Nie poddajemy się. Idziemy do przodu. A kiedy pod koniec spoglądamy na szczyt, żeby mu się przyjrzeć, dociera do nas, że to nie jest ta góra marzeń. Że chyba startując ktoś poprzestawiał drogowskazy i obraliśmy nie ten życiowy cel. Proszę, niech mi Pani powie, jak żyć ze świadomością zmarnowanych lat i perspektywą nieudanej przyszłości? Jak znaleźć sens życia, jeśli pozostawiło się go gdzieś po drodze? Wie Pani co jest w tym wszystkim najbardziej absurdalne? Że jeszcze kilka lat temu oddałabym wszystko żeby być tu, gdzie teraz jestem. A teraz, oddałabym wszystko, żeby cofnąć czas do tamtych chwil i rzucić to wszystko w diabły. Niech Pani na zawsze zapamięta, że zaprzepaszczone marzenia palą człowieka od środka, a kiedy człowiek całe życie robi coś wbrew swoim pragnieniom, powoli niszczy samego siebie.

— nacpanaasoup